gadanie o ekranie
Rozmowy o filmach z dwoch odmiennych perspektyw i geograficznych i mentalnych. Subiektywne recenzje
piątek, 5 listopada 2010
HPL NA EKRANIE: W OCZEKIWANIU NA SEANS
HPL NA EKRANIE: W OCZEKIWANIU NA SEANS
Lovecrafta ekranizowano wielokrotnie. Z jakim skutkiem? Cóż, większość tych adaptacji ,, jaj nie urywa'', mówiąc kolokwialnie. Gęsta, niemal pozbawiona dialogów proza uderza w pierwszej kolejności rozbudowaną na niespotykaną skalę stroną opisową. Nie lada wyzwaniem, także budżetowo- scenograficznym dla filmowców jest stworzenie scenerii i obiektów w rzeczywistości nie istniejących, nie mających w niej nawet zbliżonych odpowiedników. Bardzo pomocne w związku z powyższym jest to, że opisy u Lovecrafta bywają szalenie precyzyjne. Uważam, że szanse powodzenia takiej adaptacji rosną , im wierniej uda się odtworzyć wizję autora, przenosząc na ekran zawarty w słowach nastrój. Bo o nastrój i klimat chodzi tu przede wszystkim. Tu jestem zdecydowanym purystą, sądzę, że lepiej nie kombinować, lecz zaufać Lovecraftowi. Bo kto i z czym jest mu w stanie podskoczyć w materii wizjonerskiej? Zresztą, najlepszymi ekranizacjami okazały się te najwierniejsze. Lovecraft jest idealnym przykładem autora tzw. kultowego. Co to znaczy? Ano to, że jego wierni odbiorcy stoją na pozycji nie tyle fanów , co wyznawców. Taka właśnie publiczność jest podstawowym targetem adaptacji. Jest to grupa zdolna do najbardziej bezlitosnych ocen, w razie czego idealnie podcinająca producentów w trakcie wyskoku do box office'a. Może dla tego praktycznie wszystkie dotychczasowe ekranizacje HPL były filmami nisko, bądż średniobudżetowymi.Ale teraz kroi się chyba coś dużego.
W czerwcu 2011 mają ruszyć zdjęcia do ,,In the Mountains of Madness''. ,,W Górach Szaleństwa'' to jedna z dwóch minipowieści Loviego, realizującego się przede wszystkim w krótkich formach. Rzecz rozgrywa się na Antarktydzie, gdzie naukowa wyprawa natrafia na skamieliny nie istniejących w przyrodzie gatunków, co prowadzi ku podwojom ukrytego ,,miasta'' Wielkich Przedwiecznych. Pole do popisu dla scenografów i speców od efektów niebywałe, odpowiedzialność jeszcze większa. Są dwie wiadomości dotyczące planowanego filmu, jedna dobra, druga zła. Dobra to osoba reżysera: Giulliemo del Toro. Raz, że sprawdził się jako oryginalny twórca ambitnych horrorów artystycznych (,,Cronos'', ,,Kręgosłup Diabła'' ) oraz rozrywkowych obrazów napakowanych efektami specjalnymi i gorem (,,Blade II , ,,Hellboy'' ). Dwa, że od paru lat zabiegał o możliwość sfilmowania ,, W Górach Szaleństwa'' jako widowiska z odpowiednim rozmachem, co sugeruje, że ma konkretny pomysł na taki film. W obsadzie przewidziany jest Ron Perlman, co cieszy. Zła wiadomość jest taka, że projekt nie ma jeszcze ustalonego budżetu, na IMDB stoi, że film jest w fazie preprodukcyjnej, faktycznie oznacza to jednak, że wytwórnia nie dała na razie zielonego światła i nie ma puki co gwarancji, czy to w ogóle ruszy. Wcześniej jednak czeka nas kolejna lovecraftowska premiera, rzecz z zupełnie innej bajki. Są przesłanki, że może być to rewelacja.
O szczegółach następnym razem, póżno już.
Lovecrafta ekranizowano wielokrotnie. Z jakim skutkiem? Cóż, większość tych adaptacji ,, jaj nie urywa'', mówiąc kolokwialnie. Gęsta, niemal pozbawiona dialogów proza uderza w pierwszej kolejności rozbudowaną na niespotykaną skalę stroną opisową. Nie lada wyzwaniem, także budżetowo- scenograficznym dla filmowców jest stworzenie scenerii i obiektów w rzeczywistości nie istniejących, nie mających w niej nawet zbliżonych odpowiedników. Bardzo pomocne w związku z powyższym jest to, że opisy u Lovecrafta bywają szalenie precyzyjne. Uważam, że szanse powodzenia takiej adaptacji rosną , im wierniej uda się odtworzyć wizję autora, przenosząc na ekran zawarty w słowach nastrój. Bo o nastrój i klimat chodzi tu przede wszystkim. Tu jestem zdecydowanym purystą, sądzę, że lepiej nie kombinować, lecz zaufać Lovecraftowi. Bo kto i z czym jest mu w stanie podskoczyć w materii wizjonerskiej? Zresztą, najlepszymi ekranizacjami okazały się te najwierniejsze. Lovecraft jest idealnym przykładem autora tzw. kultowego. Co to znaczy? Ano to, że jego wierni odbiorcy stoją na pozycji nie tyle fanów , co wyznawców. Taka właśnie publiczność jest podstawowym targetem adaptacji. Jest to grupa zdolna do najbardziej bezlitosnych ocen, w razie czego idealnie podcinająca producentów w trakcie wyskoku do box office'a. Może dla tego praktycznie wszystkie dotychczasowe ekranizacje HPL były filmami nisko, bądż średniobudżetowymi.Ale teraz kroi się chyba coś dużego.
W czerwcu 2011 mają ruszyć zdjęcia do ,,In the Mountains of Madness''. ,,W Górach Szaleństwa'' to jedna z dwóch minipowieści Loviego, realizującego się przede wszystkim w krótkich formach. Rzecz rozgrywa się na Antarktydzie, gdzie naukowa wyprawa natrafia na skamieliny nie istniejących w przyrodzie gatunków, co prowadzi ku podwojom ukrytego ,,miasta'' Wielkich Przedwiecznych. Pole do popisu dla scenografów i speców od efektów niebywałe, odpowiedzialność jeszcze większa. Są dwie wiadomości dotyczące planowanego filmu, jedna dobra, druga zła. Dobra to osoba reżysera: Giulliemo del Toro. Raz, że sprawdził się jako oryginalny twórca ambitnych horrorów artystycznych (,,Cronos'', ,,Kręgosłup Diabła'' ) oraz rozrywkowych obrazów napakowanych efektami specjalnymi i gorem (,,Blade II , ,,Hellboy'' ). Dwa, że od paru lat zabiegał o możliwość sfilmowania ,, W Górach Szaleństwa'' jako widowiska z odpowiednim rozmachem, co sugeruje, że ma konkretny pomysł na taki film. W obsadzie przewidziany jest Ron Perlman, co cieszy. Zła wiadomość jest taka, że projekt nie ma jeszcze ustalonego budżetu, na IMDB stoi, że film jest w fazie preprodukcyjnej, faktycznie oznacza to jednak, że wytwórnia nie dała na razie zielonego światła i nie ma puki co gwarancji, czy to w ogóle ruszy. Wcześniej jednak czeka nas kolejna lovecraftowska premiera, rzecz z zupełnie innej bajki. Są przesłanki, że może być to rewelacja.
O szczegółach następnym razem, póżno już.
poniedziałek, 1 listopada 2010
Ad; ----,,HOWIE LOVIE: CHAOS MOIM PASTERZEM
Czyli w czasie kiedy pojawiaja sie duchy pojawia sie rowniez Simply ?
Przypadek? Fatum?
I to w dodatku proponuje jeszcze zlego Lovecrafta z jego popaprancami.
Simply jak pewnie zauwazyles Twojego posta okrasilem dosc filuternie zdjeciami znalezionymi w sieci ma nadzieje ze ..no hard feelings …. Teraz ciekawi mnie jak mitologie Lovecrafta powiazesz z filmami, bo obtym przeciez na tym blogu glownie gadamy…….
A w miedzyczasie moja propozycja na zaduszki, przyduszki I po-duszki jest
Psychoville –
Czegos tak psychotycznie smacznego to z swieca szukac, serial toczy sie dokola historii dosc pokretnej gromadki charakterow. Mamy tam:
Davida Sowerbutts – obsesyjnego na punkcie seryjnych mordercow mezczyzne-dziecko ,ktory wciaz mieszka ze swoja mamusia (tez specyficzny character)
Pana Jelly- zgorzknialego ( ale tak bardzo jak tylko mozna ) jednorekiego clowna
Oscara Lomax –slepego milionera, kolekcjonujacy wypchane lalki.
Joy Aston- Polozna traktujaca lalke treningowa jako swoje realne dziecko
Roberta Greenspan- karla z aktorkiej trupy zakochanego w kolezance z pracy o dzwiecznym imieniu Krolewna Sniezka , ktora jest przekonana ze posiada zdolnosc telekinezy.. …. I jeszcze Matka Przelozona
Czyz nie brzmi to smakowicie ?
Mar
,,HOWIE LOVIE: CHAOS MOIM PASTERZEM
Drugiego takiego pisarza nie było i nie będzie. Jego licentia poetica, to koszmar przez wzmacniacz. Można go tylko znienawidzić, albo pokochać, w obu przypadkach od pierwszego wejrzenia i po grób.

... i która odsłona, sądzicie, oczekuje na Was za rzeczonym grobem? Ktoś tu ma jeszcze jakieś złudzenia, przepraszam? Cierpliwości... A ja pozwolę sobie mieć zaszczyt zaprezentowania wybranych motywów z mitologii stworzonej przez Howarda Phillipsa Lovecrafta, bo o nim mowa (jak ktoś do tej pory nie zakminil)
WIELCY PRZEDWIECZNI
Prearchaiczne byty kosmicznego pochodzenia, które zasiedlały Ziemię na długo przed nastaniem człowieka. Pozostają w letargu na dnie oceanów i w podziemiach w oczekiwaniu na konfigurację gwiazd, która przywróci ich do życia; wtedy zapanują nad światem. Emanacja ich jażni w umysłach ludzkich odbywa się za pośrednictwem snów i telepatii.
CTHULHU
Najokazalszy przedstawiciel Wielkich Przedwiecznych , gnieżdżący się w podwodnym mieście Cyklopów R'LYEH. Cecha charakterystyczna : jest martwy i śpi jednocześnie. Gigantyczne, gąbczaste, zielono-galaretowate monstrum o głowie ośmiornicy, twarzy usianej mackami, parze błoniastych skrzydeł i czworgu szponiastych kończyn. Mimo widzialnej formy jest niematerialny, a jednak nieziemsko śmierdzi. Na ślad jego siedliska natrafiono na morzu, w miejscu o współrzędnych 47'9 szer. geogr. pd. i 126'43 dł. geogr. zach. Czczony m. in. przez odłam Eskimosów na Grenlandii, czarną biedotę Nowego Orleanu i autochtonów w Innsmouth, Nowa Anglia.
INNSMOUTH
Pogrążone w postępującej ruinie miesto w stanie Massachusetts, miejsce akcji pierwszego opublikowanego opowiadania Lovecrafta. Grupa miejscowych notabli weszła w układ z morskimi demonami składając im ofiary z ludzi, w zamian za złoto, kosztowności i mnogość ryb. Póżniej mieszkańcy dobrowolnie przystali na krzyżowaniesię obu gatunków i utworzyli ośrodek kultu Wielkiego Cthuhlu zwany Ezoterycznym Porządkiem Dagona ( w budynku dawnej loży masońskiej). Skutkiem tego ich ciała zaczęły ulegać potęgującej się z wiekiem ichtiomorfizacji ( nie wiesz co to znaczy? ryba ci wyjaśni) . Osób starszych nie uświadczysz na ulicach Innsmouth. Przez wzgląd na chorobliwie odrażającą aparycję mają zakaz pouszczania mieszkań. Miasto otaczają bagna i pustynia, nie ma połączeń kolejowych. Jedyna możliwość dojazdu, to zdezelowany autobus relacji Arkham-Innsmouth-Newbury, prowadzony zawsze przez osobnika nazwiskiem Joe Sargent. Opis jego szpetnej fizjognomii zajął Lovecraftowi równo pół strony.
YUGGOTH
Dziewiąta planeta Układu Słonecznego (a konkretnie odkryty w czasach Lovecrafta Pluton ) . Faunę i florę Yuggoth - pojęcia nie tak rozdzielna, jak u nas - tworzy organizm przypominający strukturą ziemskie grzyby. Owe stwory przybywają na Ziemię jako szpiedzy-emisariusze Wielkich Przedwiecznych. Choś są widzialne ( czerwone, wielonożne skrzydlate kraby ) n nie można zrobić im zdjęcia. Specyficzny ruch elektronów w ich atomach uniemożliwia rejestrację na błonie światłoczułej. Yuggoth to planeta potężnych wertykalnych budowli z czarnego kamienia, smolistych rzek i materii podlegającej nieznanym na Ziemi relacjom geometryczno-przestrzennym, jak podwodne R'lyeh Wielkiego Cthuhlu.
ZEWNĘTRZNI BOGOWIE
Złowrogie, prearchaiczne byty egzystujące poza czasem i przestrzenią. Zaklęte i zapieczętowane przez Wielkich Przedwiecznych, przenikają do ziemskiego świata przez astralne wyłomy, uaktywniane dzięki rytualnym praktykom wyznawców. Ich trajektoriami rządzi określona geometria, niwelująca ograniczenia ziemskich wymiarów. Amorficzne, transfiguratywne i skrajnie niebezpieczne dla człowieka. Spotkanie z którymś z nich grozi nie tylko śmiercią, lecz także przejściem w infinitywne trwanie w poczuciu niesłabnącej, panicznej trwogi. Oto oni:
AZATOTH
Ślepy, nieobliczalny, bezmyślny - pierwszy pośród Zewnętrznych. Znany ówdzie, jako Bestia Nuklearnego Chaosu. Jest otchłanią pierwotną i ostateczną. Jak też nieskończonością, którą zamieszkuje. Towarzyszy mu kakofonia fletów.
NYARLATHOTEP
Wielki posłaniec Zewnętrznych, zwany Wszechwidzącym Okiem. Może przybierać ludzki kształt. Dostępne żródła określają go, jako ,,Istotę bez twarzy''. Przywdziewa zatem woskowe, kongenialnie spreparowane oblicze swojej ofiary - pozbawionej uprzednio mózgu i wyekspediowanej w Bóg jeden wie który z niebytów.
SHUB NIGGUGATH
Czarna Koza z Lasu z Tysiącem Młodych - bóstwo lasów i dzikiej natury.
HASTUR
Czyli Ten, Którego Imienia Się Nie Wymawia. Zaliczany zarówno do Wielkich Przedwiecznych, jak i Zewnętrznych Bogów
YOG SOTHOTH
Dorównuje mocą AZATOTHOWI. Przejawia swego rodzaju rys sataniczny. Jest wszechwiedzą - władcą czasu, w którego osobie przeszłość, terażniejszość i przyszłość łączą się. Stanowi bramę między wszystkimi dostępnymi i ukrytymi wymiarami. Wydziela swąd na miarę swej potęgi. Miejscem, gdzie podjęto owocną próbę przywołania go , jest zapadła wiocha Dunwitch w Nowej Anglii. Udało się to zdegenerowanej, kazirodczej rodzinie Whatleyów. YOG SOTHOTH objawił się, by z ziemską niewiastą spłodzić dwóch synów - potworów. Jeden o cechach fizycznych w miarę ludzkich, funkcjonował z dopuszczalnymi odchyleniami od normy. Drugi zaś trzymany był w zamkniętej, wzmocnionej oborze i intensywnie tuczony.
W końcu rozsadził sobą przymusowy domicyl i zaprezentował światu mocny gen rodzica : był czymś, na kształt monstrualnego, balansującego na wielu cienkich odnóżach oślizłego jaja, na którym roiło się od niezliczonych oczu, ust, poskręcanych trąb, macek, ssawek, dyszy i tylko jednej połowie twarzy.
NECRONOMICON
Ezoteryczna księga, dzieło arabskiego poety Abdula Alhazreda, powstałe około 730 r. n.e. w Damaszku, znana też pod tytułem Al Azif. Stanowi teozoficzne kompendium informacji o Wielkich Przedwiecznych i Zewnętrznych Bogach. Zawiera również rytualne formuły i inwokacje pomocne w kontaktach z tymi istotami. Nagromadzona wiedza wpędziła autora w głębokie szaleństwo. Istnieje raptem kilka egzemplarzy tej książki, między innymi w British Museum angielskie tłumaczenie sławnego elżbietańskiego alchemika, doktora Johna Dee. Łaciński przekład Olausa Wormiusa ( Hiszpania XVII wiek ) spoczywa w bibliotece Uniwersytetu Miscatonic w Arkham, Nowa Anglia - wątłej enklawie cywilizacji pośród niezgłębionych tajemnic owej krainy.
AKCENT POLSKI
W opowiadaniu ,,Sny w domu wiedżmy'' , egzaltowany student wydziału matematyczno - fizycznego postanawia zgłębić tajniki pozaziemskiej geometrii Zewnętrznych Bogów. Wynajmuje pokój, gdzie przed laty pomieszkiwała wiedżma-dzieciobójczyni i w snach odbywa wyprawy do równoległych rzeczywistości. Dom ten znajduje się w polskiej dzielnicy w Arkham. Spośród kilku epizodycznych postaci polskiego pochodzenia na plan pierwszy wysuwa się niejaki Joe Mazurewicz, murarz, sąsiad studenta zza ściany. Zasadniczo jego egzystencja sprowadza się do dwóch czynności : albo chleje na umór, albo żarliwie modli się na cały głos w swoim mieszkaniu. Z reguły to drugie jest następstwem pierwszego. Typ prostoduszny ; obdarowuje studenta krucyfiksem, który wyrównuje jego szanse w potyczce z wiedżmą i jej szczuroidalnym chowańcem.
Drugiego takiego pisarza nie było i nie będzie. Jego licentia poetica, to koszmar przez wzmacniacz. Można go tylko znienawidzić, albo pokochać, w obu przypadkach od pierwszego wejrzenia i po grób.
... i która odsłona, sądzicie, oczekuje na Was za rzeczonym grobem? Ktoś tu ma jeszcze jakieś złudzenia, przepraszam? Cierpliwości... A ja pozwolę sobie mieć zaszczyt zaprezentowania wybranych motywów z mitologii stworzonej przez Howarda Phillipsa Lovecrafta, bo o nim mowa (jak ktoś do tej pory nie zakminil)
WIELCY PRZEDWIECZNI
Prearchaiczne byty kosmicznego pochodzenia, które zasiedlały Ziemię na długo przed nastaniem człowieka. Pozostają w letargu na dnie oceanów i w podziemiach w oczekiwaniu na konfigurację gwiazd, która przywróci ich do życia; wtedy zapanują nad światem. Emanacja ich jażni w umysłach ludzkich odbywa się za pośrednictwem snów i telepatii.
CTHULHU
Najokazalszy przedstawiciel Wielkich Przedwiecznych , gnieżdżący się w podwodnym mieście Cyklopów R'LYEH. Cecha charakterystyczna : jest martwy i śpi jednocześnie. Gigantyczne, gąbczaste, zielono-galaretowate monstrum o głowie ośmiornicy, twarzy usianej mackami, parze błoniastych skrzydeł i czworgu szponiastych kończyn. Mimo widzialnej formy jest niematerialny, a jednak nieziemsko śmierdzi. Na ślad jego siedliska natrafiono na morzu, w miejscu o współrzędnych 47'9 szer. geogr. pd. i 126'43 dł. geogr. zach. Czczony m. in. przez odłam Eskimosów na Grenlandii, czarną biedotę Nowego Orleanu i autochtonów w Innsmouth, Nowa Anglia.
INNSMOUTH
Pogrążone w postępującej ruinie miesto w stanie Massachusetts, miejsce akcji pierwszego opublikowanego opowiadania Lovecrafta. Grupa miejscowych notabli weszła w układ z morskimi demonami składając im ofiary z ludzi, w zamian za złoto, kosztowności i mnogość ryb. Póżniej mieszkańcy dobrowolnie przystali na krzyżowaniesię obu gatunków i utworzyli ośrodek kultu Wielkiego Cthuhlu zwany Ezoterycznym Porządkiem Dagona ( w budynku dawnej loży masońskiej). Skutkiem tego ich ciała zaczęły ulegać potęgującej się z wiekiem ichtiomorfizacji ( nie wiesz co to znaczy? ryba ci wyjaśni) . Osób starszych nie uświadczysz na ulicach Innsmouth. Przez wzgląd na chorobliwie odrażającą aparycję mają zakaz pouszczania mieszkań. Miasto otaczają bagna i pustynia, nie ma połączeń kolejowych. Jedyna możliwość dojazdu, to zdezelowany autobus relacji Arkham-Innsmouth-Newbury, prowadzony zawsze przez osobnika nazwiskiem Joe Sargent. Opis jego szpetnej fizjognomii zajął Lovecraftowi równo pół strony.
YUGGOTH
Dziewiąta planeta Układu Słonecznego (a konkretnie odkryty w czasach Lovecrafta Pluton ) . Faunę i florę Yuggoth - pojęcia nie tak rozdzielna, jak u nas - tworzy organizm przypominający strukturą ziemskie grzyby. Owe stwory przybywają na Ziemię jako szpiedzy-emisariusze Wielkich Przedwiecznych. Choś są widzialne ( czerwone, wielonożne skrzydlate kraby ) n nie można zrobić im zdjęcia. Specyficzny ruch elektronów w ich atomach uniemożliwia rejestrację na błonie światłoczułej. Yuggoth to planeta potężnych wertykalnych budowli z czarnego kamienia, smolistych rzek i materii podlegającej nieznanym na Ziemi relacjom geometryczno-przestrzennym, jak podwodne R'lyeh Wielkiego Cthuhlu.
ZEWNĘTRZNI BOGOWIE
Złowrogie, prearchaiczne byty egzystujące poza czasem i przestrzenią. Zaklęte i zapieczętowane przez Wielkich Przedwiecznych, przenikają do ziemskiego świata przez astralne wyłomy, uaktywniane dzięki rytualnym praktykom wyznawców. Ich trajektoriami rządzi określona geometria, niwelująca ograniczenia ziemskich wymiarów. Amorficzne, transfiguratywne i skrajnie niebezpieczne dla człowieka. Spotkanie z którymś z nich grozi nie tylko śmiercią, lecz także przejściem w infinitywne trwanie w poczuciu niesłabnącej, panicznej trwogi. Oto oni:
AZATOTH
Ślepy, nieobliczalny, bezmyślny - pierwszy pośród Zewnętrznych. Znany ówdzie, jako Bestia Nuklearnego Chaosu. Jest otchłanią pierwotną i ostateczną. Jak też nieskończonością, którą zamieszkuje. Towarzyszy mu kakofonia fletów.
NYARLATHOTEP
Wielki posłaniec Zewnętrznych, zwany Wszechwidzącym Okiem. Może przybierać ludzki kształt. Dostępne żródła określają go, jako ,,Istotę bez twarzy''. Przywdziewa zatem woskowe, kongenialnie spreparowane oblicze swojej ofiary - pozbawionej uprzednio mózgu i wyekspediowanej w Bóg jeden wie który z niebytów.
SHUB NIGGUGATH
Czarna Koza z Lasu z Tysiącem Młodych - bóstwo lasów i dzikiej natury.
HASTUR
Czyli Ten, Którego Imienia Się Nie Wymawia. Zaliczany zarówno do Wielkich Przedwiecznych, jak i Zewnętrznych Bogów
YOG SOTHOTH
Dorównuje mocą AZATOTHOWI. Przejawia swego rodzaju rys sataniczny. Jest wszechwiedzą - władcą czasu, w którego osobie przeszłość, terażniejszość i przyszłość łączą się. Stanowi bramę między wszystkimi dostępnymi i ukrytymi wymiarami. Wydziela swąd na miarę swej potęgi. Miejscem, gdzie podjęto owocną próbę przywołania go , jest zapadła wiocha Dunwitch w Nowej Anglii. Udało się to zdegenerowanej, kazirodczej rodzinie Whatleyów. YOG SOTHOTH objawił się, by z ziemską niewiastą spłodzić dwóch synów - potworów. Jeden o cechach fizycznych w miarę ludzkich, funkcjonował z dopuszczalnymi odchyleniami od normy. Drugi zaś trzymany był w zamkniętej, wzmocnionej oborze i intensywnie tuczony.
W końcu rozsadził sobą przymusowy domicyl i zaprezentował światu mocny gen rodzica : był czymś, na kształt monstrualnego, balansującego na wielu cienkich odnóżach oślizłego jaja, na którym roiło się od niezliczonych oczu, ust, poskręcanych trąb, macek, ssawek, dyszy i tylko jednej połowie twarzy.
NECRONOMICON
Ezoteryczna księga, dzieło arabskiego poety Abdula Alhazreda, powstałe około 730 r. n.e. w Damaszku, znana też pod tytułem Al Azif. Stanowi teozoficzne kompendium informacji o Wielkich Przedwiecznych i Zewnętrznych Bogach. Zawiera również rytualne formuły i inwokacje pomocne w kontaktach z tymi istotami. Nagromadzona wiedza wpędziła autora w głębokie szaleństwo. Istnieje raptem kilka egzemplarzy tej książki, między innymi w British Museum angielskie tłumaczenie sławnego elżbietańskiego alchemika, doktora Johna Dee. Łaciński przekład Olausa Wormiusa ( Hiszpania XVII wiek ) spoczywa w bibliotece Uniwersytetu Miscatonic w Arkham, Nowa Anglia - wątłej enklawie cywilizacji pośród niezgłębionych tajemnic owej krainy.
AKCENT POLSKI
W opowiadaniu ,,Sny w domu wiedżmy'' , egzaltowany student wydziału matematyczno - fizycznego postanawia zgłębić tajniki pozaziemskiej geometrii Zewnętrznych Bogów. Wynajmuje pokój, gdzie przed laty pomieszkiwała wiedżma-dzieciobójczyni i w snach odbywa wyprawy do równoległych rzeczywistości. Dom ten znajduje się w polskiej dzielnicy w Arkham. Spośród kilku epizodycznych postaci polskiego pochodzenia na plan pierwszy wysuwa się niejaki Joe Mazurewicz, murarz, sąsiad studenta zza ściany. Zasadniczo jego egzystencja sprowadza się do dwóch czynności : albo chleje na umór, albo żarliwie modli się na cały głos w swoim mieszkaniu. Z reguły to drugie jest następstwem pierwszego. Typ prostoduszny ; obdarowuje studenta krucyfiksem, który wyrównuje jego szanse w potyczce z wiedżmą i jej szczuroidalnym chowańcem.
niedziela, 23 maja 2010
szepty w mojej glowie
“Lucía, Luis y el lobo”
Dwa krotkie filmy wykonane w technice stop klatki, hd camera i aparatem cyfrowym z uzyciem wegla drzewnego , ziemi, kwiatow obiektow znalezionych i tekturowych pudelek. Filmy stanowia czesc wiekszej instalcji video, gdzie filmy " Lucia" i "Luis" wyswietlane sa na scianach pokoju.
Jest duszno, jest klaustrofobicznie , jest tajemniczo, jest zwierzeco i jest strasznie. Polecam
Dwa krotkie filmy wykonane w technice stop klatki, hd camera i aparatem cyfrowym z uzyciem wegla drzewnego , ziemi, kwiatow obiektow znalezionych i tekturowych pudelek. Filmy stanowia czesc wiekszej instalcji video, gdzie filmy " Lucia" i "Luis" wyswietlane sa na scianach pokoju.
Jest duszno, jest klaustrofobicznie , jest tajemniczo, jest zwierzeco i jest strasznie. Polecam
sobota, 22 maja 2010
czas na grilla ?
sezon grillowy juz dawno otwarty. krotkie ostrzezenie- uwaga na wode, wulkany i to co z nieba spada.
poniedziałek, 17 maja 2010
La Vie D'un Chien (The Life of a Dog)
jako ze sie odmozdrzam krotka surrealistyczna opowiastka w technice stopklatki ,o Paryzu, genetyce, psach i wolnosci powinna na dzis wystarczyc..
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)











