piątek, 5 listopada 2010

HPL NA EKRANIE: W OCZEKIWANIU NA SEANS

HPL NA EKRANIE: W OCZEKIWANIU NA SEANS


Lovecrafta ekranizowano wielokrotnie. Z jakim skutkiem? Cóż, większość tych adaptacji ,, jaj nie urywa'', mówiąc kolokwialnie. Gęsta, niemal pozbawiona dialogów proza uderza w pierwszej kolejności rozbudowaną na niespotykaną skalę stroną opisową. Nie lada wyzwaniem, także budżetowo- scenograficznym dla filmowców jest stworzenie scenerii i obiektów w rzeczywistości nie istniejących, nie mających w niej nawet zbliżonych odpowiedników. Bardzo pomocne w związku z powyższym jest to,  że opisy u Lovecrafta bywają szalenie precyzyjne. Uważam, że szanse powodzenia takiej adaptacji rosną , im wierniej uda się odtworzyć wizję autora, przenosząc na ekran zawarty w słowach nastrój. Bo o nastrój i klimat chodzi tu przede wszystkim. Tu jestem zdecydowanym purystą, sądzę, że lepiej nie kombinować, lecz zaufać Lovecraftowi. Bo kto i z czym  jest mu w stanie podskoczyć w materii wizjonerskiej? Zresztą, najlepszymi ekranizacjami okazały się te najwierniejsze. Lovecraft jest idealnym przykładem autora tzw. kultowego. Co to znaczy? Ano to, że jego wierni odbiorcy stoją na pozycji nie tyle fanów , co wyznawców. Taka właśnie publiczność jest podstawowym targetem adaptacji. Jest to grupa zdolna do najbardziej bezlitosnych ocen, w razie czego idealnie podcinająca producentów w trakcie wyskoku do box office'a. Może dla tego praktycznie wszystkie dotychczasowe ekranizacje HPL były filmami nisko, bądż średniobudżetowymi.Ale teraz kroi się chyba coś dużego. 

W czerwcu 2011 mają ruszyć zdjęcia do ,,In the Mountains of Madness''. ,,W Górach Szaleństwa'' to jedna z dwóch minipowieści Loviego, realizującego się przede wszystkim w krótkich formach. Rzecz rozgrywa się na Antarktydzie, gdzie naukowa wyprawa natrafia na skamieliny nie istniejących w przyrodzie gatunków, co prowadzi ku podwojom ukrytego ,,miasta'' Wielkich Przedwiecznych. Pole do popisu dla scenografów i speców od efektów niebywałe, odpowiedzialność jeszcze większa. Są dwie wiadomości dotyczące planowanego filmu, jedna dobra, druga zła. Dobra to osoba reżysera: Giulliemo del Toro. Raz, że sprawdził się jako oryginalny twórca ambitnych horrorów artystycznych (,,Cronos'', ,,Kręgosłup Diabła'' ) oraz rozrywkowych obrazów napakowanych efektami specjalnymi i gorem (,,Blade II , ,,Hellboy'' ). Dwa, że od paru lat zabiegał o możliwość sfilmowania ,, W Górach Szaleństwa'' jako widowiska z odpowiednim rozmachem, co sugeruje, że ma konkretny pomysł na taki film. W obsadzie przewidziany jest Ron Perlman, co cieszy. Zła wiadomość jest taka, że projekt nie ma jeszcze ustalonego budżetu, na IMDB stoi, że film jest w fazie preprodukcyjnej, faktycznie oznacza to jednak, że wytwórnia nie dała na razie zielonego światła i nie ma puki co gwarancji, czy to w ogóle ruszy. Wcześniej jednak czeka nas kolejna lovecraftowska premiera, rzecz z zupełnie innej bajki. Są przesłanki, że może być to rewelacja. 
O szczegółach następnym razem, póżno już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz