piątek, 2 kwietnia 2010

Co zrobisz kiedy naprawde zostane zywym trupem?





 Albo o tym czy mozna sie czegos nauczyc  ogladajac filmy o zombie ?

O Colinie uslyszalem jako o jednym  z tych filmow zrobionych domowymi sposobami, filmie zrobionym za 45 funtow przy pomocy przyjaciol,  zatem nic dziwnego ze podszlem  do niego z duza rezerwa. Brytyjska telewizja sniadaniowa byla glownie pod wrazeniem tego wlasnie aspektu, nie wspominajac o niczym innym.  Dopiero Twoja namowa spowodowala ze do nie go zajzalem i to musze sie przyznac ze mialem dwa podejscia, wiesz przeciez ze nie jestem milosnikiem gatunku  ..... no ale nie zaluje.
Colin to poetycka i czula opowiesc o jednym dniu z zycia i kilku z niezycia glownego bohatera  Colina.  Londyn zostaje opanowany plaga zombies , ulice wyludnione z poruszajacymi sie bezwiedznie grupami to zombie, to tych jeszcze nie zarazonych, ktorzy albo zabijaja zombie albo bronia sie przed nimi albo tez wykorzystuja ich  w jakis pokretny sposob. Jednym z kluczowym aspektow filmu jest  relacja bohatera z siostra, to ona broni go przed zlodziejami i tymi ktorzy probuja go zabic i to ona probuje odnalezc w trupie resztek zywego Colina. Cuz moze byc bardziej ludzkiego jak nie chec bycia z najblizszymi najduzej jak tylko jest to mozliwe nawet wetedy kiedy logika mowi inaczej a nadzieja jest w swoim najwatlejszym stadium... Wiele tu niby oderwanych watkow pobocznych. Scena w ktorej zombie atakuja mieszkancow typowo angielskiego  domu momentami przypomina zdjecia z jakiejs imprezy, no ale nie konczy sie jak typowa impreza (przynajnmniej nie wszystkie).  Watek kolesia ktory wpycha dziewczyne do piwnicy, w ktorej jak sie okazuje sa  zombie , pozbawione oczu i okaleczone, i bojace sie swojego oprawcy.  Watek z bojowka zywych rozprawiajacych sie z grupa zombi a nastepnie zamgajaca sie z konsekwencjami ataku, czyli tego ze kilku z nich zostalo pogryzionych, czyli zarazonych. Elementem laczacym te sceny jest Colin ktory jest swiadkiem i uczestnikiem tych  wszystkich wydarzen. W calym tym mroku  pojawia sie nawet secena ktora mnie osobisci rozbawila. Dlugie ujecie  w ktorym Colin wykonuje swoj zombie krok , idac bez celu i ledwo trzymajacy sie na nogach a tu nagle ktos przebiega w stroju do joggingu w przeciwnym kierunku i biedny Colin nawet nie zdazyl wyciagnac reki.
              Duzo tych swietnych scen, duzo swietnych zdjec , zabawa z odbiciami to w tosterze, to w kranie, to schizowe zdjecia szklanych sloi, zdjecia pustych ulic i blokowisk i  do tego fantastycznie zrealizowany dzwiek ktory podkresla atmosfere filmu i wydobywa detale. Film wymagajacy samozaparcia na poltorej godziny ale i warty tego, chocby z „dziennikarskiego obowiazku” .
              Powtarzajac za plakatem „ to jeden z najbardziej wzruszajacych filmow o rozkladajacym sie korpusie jaki kiedykolwiek zobaczysz” tylko ze caly ten mroczny patos , wspolczucie dla zywych trupow jakos ciezko mi wisi na zoladku i akurat podejscie z przymrozeniem oka  znacznie bardziej pasuje mi w tym gatunku. Ciekawe co nowego wymysli Mark Price rezyser, scenarzysta, operator I producent Colina kiedy bedzie mial dostep do wiekszej ilosci gotowki niz tylko 45£.

Aaaaa mam pyatanie co z calym filmem moze miec wspolnego ksiazka Johna Steinbecka „The wrong batlle” – pokazywana w jednej z pierwszych scen filmu?
************************************************************





                Znacznie bardziej  ucieszylem sie kiedy trafilem na najnowszy film pana Romero – „Survival of the dead”(2009). Ten film rowniez zawiera w sobie pytanie postawione w tytule tego posta  i rowniez jest filmem o truposzczakach ( no ba! Romero). A jak juz mowilem nie jestem milosnikiem tego gatunku  i nie widzialem jego wczesniejszych, podobno kultowych, filmowow jednak z przyjemnoscia powiecilem czas na zobecznie lzejszego podejscia do gatunku.
Tym razem przenosimy sie do Kanady  gdzie znow panosza sie truposzczaki, jedynym miejscem pozbawionych ich obecnosci miala byc wyspa polozona na polnocnym wybrzezu. Tam tez wybiera sie grupa bylych zolniezy, zmeczonych juz walka z  wrogiem ktory i tak jest juz martwy i koniecznoscia dobijania swoich wlasnych towarzyszy. Okazuje sie jednak, ze wyspa nie jest wymarzonym rajem a jest miejscem konfliktu zupelnie jak z „Samych swoich”. Plum Island od wiekow zamieszkana byla przez dwa klany Muldoons i  O'Flynns, niegdys   ramie w ramie  stawiajace czola zewnetrzym zagrozeniom .  Jednak glowy rodow staly sie  swoimi zagorzalymi wrogami. Podzielilo ich  podejscie do truposzczakow Jeden z nich wiedziony chlubna idea postanowil ze bliskich trzeba trzymac przy sobie nawet wtedy kiedy nie pachna juz za ladnie , truposzczaki nie sa zbyt rozgarniete i mozna trzymac ich tymi sammymi metodami jak chowa  sie zwierzeta domowe -  kawalek lancucha , mocny slupek i po krzyku i moze kiedys naucza sie jesc cos innego niz innych ludzi. Drugi z nich chcial zaraze stlumic w zarodku i zabijac tym razem na cacy wszystkich ktorzy juz raz umarli aby nie mogli zarazac wiecj. W takie to miejsce laduja nasi bohaterowie. I nie bede zdradzal zakoncznia. Bo film naprawde warto zobaczyc. Tak wciaz duzo tu zywych trupow i przypuszczam ze kolesie od wymyslania sposobow na zabijania truposzczakow mieli pelne rece roboty i ubaw po pachy a i najnowsze techniki komputerowe pozwalaja na popuszczenie wodzy fantazji. Ten film w sposob znacznie bardziej doslowny zadanie postawione przezemnie w tytule pytanie , a jaka daje odpowiedz to dowiesz sie kiedy zobaczysz film. To co mnie wciagnelo w ten film to dobra obsada aktorska, ciekawe z przymruzeniem oka charaktery, nowe jak dla mnie podejscie do zombie ( ponoc bardzo sprzeczne z hard corem gatunku - chociazby zombie jako jezdziec) i wlasnie ten ognisty konflikt pomiedzy dwoma irlandczykami. Film nie daje sie nudzic i przy odrobinie dystansu mozna sie przy nim niezle bawic ,  niemalze tak dobrze jak przy innym filmie o truposzczakach ktory nalezy do moich ulubionych czyli Shaunie of Dead. I ta ostatnia scena na tle ogromnego ksiezyca - ech




Shaun of Dead jest bardzo angielskim i bardzo lekkim podejsciem do tematu.  To komedia . Glowny bohater to 30 letni slaker ,ktory ma kiepska praca, rzucila go dziwczyna i wiekszosc czasu spedza albo grajac w gry przed ekranem telewizora  (razem ze swoim przyjacielem) albo w pubie Winchester, ktory ostatecznie staje sie jego twierdza i ostoja. Londyn czasem wydaje sie bardzo latargicznym miejscem, tysiace ludzi przemieszczajacy sie z miejsca na miejsce ,utkwionych w nie-wymarzonych pracach , w ktorych spedzaja wieksza czasc swego przytomnego zycia. Czesto ludzie ci sprawiaja wrazenie pograzonych w polsnie , sprawiaja  wrazenie zombie (sam czasem sie tak czuje). Shaun of dead bierze ta metafora doslownie. Ktoregos dnia Lodyn zostaje opanowany przez zombie i nasz bohater musi sobie z tym jakos poradzic ratujac swoj honor (przychodzi taki czas w  zyciu mezczyzny kiedy musi zrobic cos ze swoim zyciem) i swoja (byla) dziewczyne . Glowny bohater grany przez  Simmona Pegea znany jest juz z wczesniejszego serialu  Spaced (polecam)  , ktorego „Shaun  of „ zdaje sie byc kontunuacja. W obsadzie filmu pojawia sie wielu znanych komikow ktorych znam z takich seriali jak na przyklad The Black Book czy Wings – wszystkie godne polecenia. Zatem cala truposzowska historia skapana jest w dyskretnych niciach powiazan z wczesniejszymi, wspolczesnymi czy pozniejszymi doskonalymi serialalmi komediowymi i angielskim humorze najwyzszych lotow. Film goraco polecam !!!!!!.


              We wszystkich wspomnianych filmach bohaterowie staja przed pytaniem- co zrobic kiedy ktos z twoich bliskich staje sie zombi,podejmuja takie a nie inne decycje  i placa za to taka a nie inna cene ( nie moglem juz byc bardziej ogolny) . To co jest wspolne dla nich wszystkich  to,  to ze wszystkie te filmy widza  zombie jako bylych ludzi  i  reprezentuja podejscie, ze rzecza nieludzka byloby o tym zapominac.  Siostra Colina probuje odnalezc w nim czlowieka pokazujac mu zdjecie  i trzymajac w domu, w ktorym mieszkal. Shaun trzyma swojego zombie przyjaciela w komorce w ogrodku, z dostepem do joistika i komputera, zwsze moga razem pograc.

 A Ty  co zrobisz kiedy zamienie sie w zombi – przykujesz lancuchem do kaloryfera i pozwolisz siedziec godzinami  (jak zazwyczaj) przed komputerem czy tez rozwalisz mi leb najszybciej jak to mozliwe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz