A ja widziałem ,,Night of the Living Jews'' reż. Oliver Noble 2008.http://www.imdb.com/title/tt1408304/
20-sto minutowa, czarno-biała parodia ,,Nocy...'' Romero i ,,Evil Dead''. Banda starozakonnych zombies pod wodzą rogatego rabina oblega chatkę z amerykańską rodzinką, ucięte pejsy popierdalają, jak dłoń z ,,Evil Dead 2'' i atakują samodzielnie, trzeba zabić ukochaną świnię córeczki i przerobić ją na hamburgery z bekonem - idealną wunderwaffe na żywych starszych w wierze. To jest film amatorski, ale świetnie zrobiony, czarno białe foty kapitalne, dużo kadrów stylizowanych na pierwszego Romero, zombiaki groteskowe w zamyśle, a nie z nieporadności, pogromca zombich jeżdzi takim traktorkiem-kosiarką, jak dziadek u Lyncha i nazywa się Leibowitz, jak ucinają czarnej świni łeb, to na podłogę leci biały i to wyrażnie z innego kompletu, a końcowe napisy idą na rozwijanej torze. I jeszcze super kozacka muza, jakby John Zorn zrobił soundtrack do Bolka i Lolka. Do tego reżyser nazywa się Oliver Szlachet. Był taki szmoncesowy kierownik produkcji w kinie polskim w 50 i 60- tych, Hłasko o nim pisał anegdotycznie, Henryk mu zdaje się było . Jak na 20 minut, to nieżle.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz