No tos mi trupa sprzedal. Poczulem sie jak harcerz przy ognisku ktoremu stary druch opowiada historie o zywych trupach i porywaczach cial. Zabawy w tym filmie co kot naplakal elementy humorystyczne to truposzczak szukajacy swojej nogi i znalezienie ufoludka w trumnie. Wybacz moglem spedzic te 85 min w nieco inny sposob. Film przypominal w klimacie disnejowki film familijny z Dickensem w tle. Rzezimieszkowie, gilotyna, uciete glowy, noz w czole, zywe trupy a wszystko to rodem z objazdowego Zamku Strachu.
Nie ubawil, historyjka moze raz lub dwa wywolala usmiech na twarzy, ale to tyle, zgrabna kostiumowa opowiastka o rzezimieszkach z niezla obsada charakterystycznych aktorow i wisielczy humor (tu jarczmarczne wydanie). Ustalmy cos, nie przepadam za horrorami i za zywymi trupami, film musi miec w sobie jeszcze cos zeby mnie wciagnac. Tak sie wkurzylem ze musialem od razu wlaczyc “The Shaun of the dead “ zeby nie uznac wieczoru za zmarnowany. Zarzuc sobie ten film I zobaczysz komedie z zywymi trupami. And don’t sell me the Dead anymore
Mar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz