Właśnie skończyłem oglądać rekomendowane przez Ciebie ,,Let the right one in". Nie wiem, Mar, czy Ty mnie wkręcałeś z tym dziełem, czy Tobie się to faktycznie podobało. Film bez kwanta energii, pewnie w zamierzeniu . Rozlazłe toto, wszyscy ludzie poruszają się jak muchy w kisielu ( jeśli oczywiście nie tkwią w bezruchu), kamera statyczna nad wyraz, a kadry na ogół nijakie, pełno jakichś zbliżeń, półzbliżeń pod muzykę typu,, dziecko z HIV-em opiekuje się matką umierającą na chorobę popromienną w Auschwitz-Birkenau ", a w ogóle akcja dzieje się w latach 70-tych i co z tego ma niby dla tej historii wynikać? Może to jest na faktach? Facet zawziął się w co drugiej scenie na kombinowanie z głębią ostrości , ale cały czas ogrywa jeden i ten sam prostacki patent z ostrym i statycznym pierwszym planem i nieostrym drugim, gdzie ktoś się porusza. Pewnie w ramach kreowania ,, dusznej i klaustrofobicznej atmosfery" , przez to jednak do licznych niedostatków tego filmu doszło jeszcze wkurwiające zmanierowanie. Gówniarze grają żle, zwłaszcza mali prześladowcy ; najlepszy był ten blondynek, co bił Oskara witką i za każdym ciosem o mało nie wybuchał płaczem. Ten co zaliczył w ucho był mniej więcej tak grożny, jak nieodłączny gil w nosie Oskara i tak charyzmatyczny, jak on sam. Samego Oskara przy najlepszych chęciach nie idzie polubić, ani mu współczuć, bo jest nijakim, ciotowatym , sflegmatyczniałym trollem bez właściwości. Mała wampirzyczka już jest ciekawsza. Ma rzeczywiście w twarzy coś starczego i ja wiem?... takiego mezopotamsko - nielegalno-imigranckiego. Niezłe sobie wybrała miejsce na pastwisko, tę Szwecję. Każdy chodzi zmulony, jakby go wszystko równo waliło, zero policji, można bez ryzyka atakować w miejscach publicznych, a do tego panuje noc przez większość doby. Ale moim faworytem tego filmu był jej stary. Ponurak o twarzy naznaczonej tragicznym ( bynajmniej nie groteskowym ) piętnem, wyznający zasadę, że w odludnych miejscach i bez świadków mordują tylko frajerzy. Park miejski pięknie oświetlony, a i zmierzch jeszcze nie zapadł, ludzie z psami chodzą w tę i we wtę, autobusy śmigają nieopodal, a tata centralnie pod latarnią na otwartej przestrzeni oprawia kolesia. Nie, że gazrurką w łeb i długa - tu się cała operacja szykuje. A jak musiał spierdalać, bo ktoś się pojawił z pudlem, to miał taką minę, jakby odkryto jego najsekretniejsze azylum. Potem jest jeszcze lepiej. W szatni zostaje wyczajony jeszcze zanim pozbawił swą ofiarę przytomności.Pewnie się z kolesiem założył -kto przegra, idzie wisieć - i koleś przegrał. Tym razem, nauczony przykrym doświadczeniem tak sobie akcję zaplanował, żeby w razie czego nie było nawet gdzie i jak spierdolić. Oblewa sobie więc twarz kwasem ( nie widzimy tego dokładnie). Potem słyszymy komunikat z radia, że policja ujęła mordercę, ale nie mogą ustalić jego tożsamości, bo ma zniekształconą twarz. A jak wampirzyczka wchodzi do niego przez okno, to okazuje się,że ma symetrycznie pół ryja zdarte, a pół normalne. Podobnego debilstwa na prawdę dawno nie widziałem. Chyba, że to miała być czarna komedia, jeśli tak, to czemu nie pojechali w ten deseń do końca? No dobra, może łyżeczka miodu jakoś się zmieści do tej cysterny dziegciu. Bardzo dobra, kapitalnie skadrowana i zmontowana scena ataku kotów. I to ujęcie szerokiego planu, jak dwóch facetów mocuje się przez oszklone drzwi, a kobieta w głębi prawej części kadru miota się tyłem do kamery oblepiona kotami. Piękny, surrealistyczny obrazek. Scena w basenie też całkiem przyzwoita, z pomysłem. I chyba tyle tego miodku... Ale i tak, mimo tego wszystkiego sto razy lepsze, niż ,,Twilight" - tego kału nie broni nic: najgłupszy, najnudniejszy i najbardziej sztuczny film zeszłego roku. W ogóle cały ten trynd z miłością i wampirami zdaje mi się mocno podejrzany. Jedyna rzecz godna uwagi z podobnego stuffu, to wg. mnie ,,Trouble every day" reż. Claire Denis, Francja 2001. W odróżnieniu od reszty, to jest zagrane na medal, autentycznie nastrojowe i zmysłowe, jak wszyscy diabli. A teraz , żeby odreagować odpalę sobie jakąś klimatyczną , włoską rzeżnię z lat 70-tych. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, oby był dużo lepszy.
Simply
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz